NIEŚMIERTELNI w świecie zwierząt!?

„Na tym świecie pewne są tylko śmierć i podatki.” – Napisał w liście do Jean-Baptiste Leroy’a w 1789 Benjamin Franklin. Ja jeszcze mogę do tego dodać inflację. Wróćmy jednak do śmierci. Ludzie są jednymi z niewielu istot, które rzeczywiście zdają sobie sprawę z tego, jak to jest umrzeć. Może dlatego, że kiedy dzikie zwierzęta walczą o byt na tej planecie, ludzie piszą testament. My, ludzie znamy tylko jeden rodzaj śmierci – „Śmierć wieczna, jak Pismo mówi”. Zdarzało się jednak w historii, że ludzie budzili się ze śmierci w grobie, gdzie odnajdujemy ich dziwnie powykrzywianych.

Wieczny sen albo…

Taka wieczna śmierć jest de facto jedynym rodzajem śmierci w świecie zwierząt, jednak stanów zbliżonych do śmierci jest wiele. Niektóre organizmy potrafią się cofnąć w rozwoju do formy larwalnej, niektóre już z rozkładających się, ożywają i powracają do zdrowej postaci, a pewien organizm żyje WIECZNIE i jest NIEŚMIERTELNY!

Zwierzę, które zamiast umrzeć, odradza się

Pewien proces, zwany transdyferencjacją pozwala gatunkowi pospolitego stułbiopława, żyjącego w morzach w formie meduzy, kilka razy cofnąć się do formy rozwoju larwy, zwanej polipem. Robi to, gdy jest ranna, lub gdy osiągnie dojrzałość płciową. Odkrył to zoolog z Włoch, pewien Fernando Boero z uniwersytetu w Salento. Hodował on u siebie te parzydełkowce dla obserwacji. Nie dbał o nie na tyle, że gdy na pewien czas wyjechał na wakacje, po powrocie zobaczył, że nie ma już w akwarium wody i meduz też. Mocno się tym zdziwił i zbadał to, co zostało, po czym spostrzegł, że w mule żyją polipy tych meduz. Wszystko uznał za wyjątkowe i w ogóle, więc odkrył transdyferencjację i w internecie zaczęto pisać o tym miliardy artykułów. Meduzę ochrzczono „nieśmiertelną”, chociaż nie wiadomo, czy potrafi się ona tak transdyferencjować (chyba źle to piszę, bo mi się na czerwono podkreśla). Czy to oznacza, że żyje wiecznie? Nie wiadomo zbadano.

Umrzeć we własnym grobie

Jak wiemy, na taką śmierć się przygotował Fryderyk Chopin, który swoje serce kazał sobie wyjąć nie tylko dla tego, że był patriotą i chciał, żeby wróciło do Polski i w ogóle. Bał się, że jego zgon zostanie mylnie zdiagnozowany i ten wstanie w grobie i umrze tam w męczarniach. Takie wypadki zdarzały się w historii wielokrotnie, ponieważ medycyna nie była na tyle rozwinięta, żeby zdiagnozować śmierć na przykład w wypadku niewykrywalnie mocno obniżonego tętna. Niewykrywalnie małe tętno można również uzyskać celowo, jedząc idealnie wymierzoną proporcję ryby fugu. Tak nazwano w Japonii rozdymkę japońską. W jej wątrobie występuje substancja zwana tetrodotoksyną, która jest dokładnie wyciągana z ryby przed jej zjedzeniem. Kucharze jednak, dla wrażeń (bo nie wiem, do czego innego), dodają do surowych płatków tej ryby odrobinę wątroby, która w homeopatycznych ilościach powoduje tylko zdrętwienie warg. Przy drobnej pomyłce, TTX powoduje paraliż mięśni przy zachowaniu świadomości. Kiedy nie można oddychać, po prostu się dusi.

Organizm żyjący od miliardów lat

Pomimo tego wszystkiego, żyje taki organizm, który, nie zabity przez nikogo, do tej pory jeszcze nie umarł od miliardów lat. Takich organizmów jest właściwie królestwo, a nawet dwa, które każdy zna i ze zdziwieniem możemy stwierdzić, że jego przedstawiciele faktycznie żyją wiecznie. Pozostaje tylko kwestią filozoficzną… kto jest rodzicem…

Mowa tu oczywiście o bakterii! Dobra, nie jest to zwierzę, ale też się rusza, więc no… Każda bakteria rośnie, a przy maksymalnym wzroście, jej ciało dzieli się na dwie części z identycznym kodem genetycznym. Powstaje więc dwoje dzieci, a rodzic „znika”. Można więc powiedzieć, że jest to po prostu rodzic podzielony na dwa, ponieważ… logicznie rzecz biorąc – jest to ta sama komórka, tylko przepołowiona. Pierwsze oznaki rozmnażania płciowego obserwuje się dopiero u pantofelków, więc bakterie żyją wiecznie… nie licząc modyfikacji, z powodu których powstaliśmy my – ludzie. Ale nie licząc tych drobnych mutacji… to znaczy – jeżeli na bakterie nie wpływa żaden czynnik mutagenny, czyli na przykład promieniowanie, substancje chemiczne w powietrzu itp., bakterie możemy uznać za nieśmiertelne, jako że mogą one być nawet w prostej linii potomkami pierwszej bakterii na Ziemi.

Przy niektórych warunkach, na przykład sztucznych, czyli antybiotyki i płyny do dezynfekcji, które zabijają niedostosowane osobniki, zachodzi ewolucja, a dokładniej – dobór sztuczny. Znamy go wszyscy doskonale – kiedy jakaś firma nie odpowiada wymaganiom środowiska odbiorców – „umiera”. Powiela się schemat działających firm, a ten się zmienia.

Bakterie rozmnażają się przez podział, a więc nigdy nie umierają.

A jak pantofelki rozmnażają się płciowo? No cóż, nie jest do dokładnie rozmnażanie płciowe, ale działa tak, że jeden pantofelek tak jakby wnika w drugiego i dopiero wtedy następuje podział, czyli jest to najprymitywniejszy sposób przekazania zmodyfikowanych genów potomstwu. Takie rozmnażanie jest rzadsze niż zwykły pojedynczy podział, ale jak głosi teoria ewolucji – to właśnie dzięki nim, my istniejemy.

Skoro już mowa o nie-zwierzęcych organizmach, to powiem tu o grzybach, bowiem one mogą również osiągnąć nieśmiertelność. Czynią to po prostu rozrastając się na wszystkie strony, a pozostając jednocześnie jednym organizmem z jednym systemem grzybni. Cały las może być przez takiego supergrzyba zamieszkały. Tu jednak nieśmiertelność jest określana przez zaklasyfikowanie wszystkich tych grzybów, jako jednego organizmu. Prawda jest natomiast taka, że to różne grzyby połączone grzybnią.

Akinezja – paraliż obronny

Kiedy ścigamy kurę (trochę nietypowy przykład, ale mi się zdarza), a potem ją złapiemy (to już rzadziej), to jest taka możliwość, żeby tą kurę chwycić, odwrócić na grzbiet i chwilę ją trzymać w takiej pozycji. Następnie ją powinniśmy puścić i – według etologicznych obserwacji – kura powinna tak trwać przez jakiś czas, dopóki jakiś bodziec jej z takiego stanu nie wytrąci. To zjawisko, zwane przez amatorów hipnozą może przypominać stan śmierci, jednak jest to specjalnie zaprogramowany przez przyrodę schemat psychologiczny, pozwalający uciec przed niektórymi drapieżnikami. Schemat ten jest tak pospolity w przyrodzie i tak trwały, że mamy go nawet my, co potwierdza opis przeżyć Davida Livingstone’a z Afryki. Napisał on, że pewnego razu napadł go lew, a on po prostu nie był w stanie się ruszyć, ani wołać o pomoc. Trwał tak jednak przy zachowaniu pełnej świadomości, a kiedy lew przestał się nim interesować, wtedy dopiero opuścił go ten stan. To pokazuje, że w najgorszych sytuacjach utrwalają się w nas zachowania sprzed milionów lat.

Nie jest to śmierć właściwa, zwierzęta jednak używają tego do złudzenia drapieżnika, że są martwe, chociaż same, świadomie, nie są w stanie udawać martwych, a w sytuacji akinezji, ich świadomość mocno się obniża. Innym przykładem takiego zwierzęcia jest znany wszystkim opos, który jest w tym bardzo dobry, zwłaszcza, że jego naturalni wrogowie preferują świeży pokarm.

KRYPTOBIOZA – śmierć na jakiś czas

Na Arktyce występują niedźwiedzie. Wiem, o czym myślisz. O tym białym niedźwiedziu polarnym. W sumie – to właśnie on tam mieszka. Arktykę jednak zamieszkują niedźwiedzie tysiące razy mniejsze od polarnych – niesporczaki i nie Arktykę, tylko Antarktydę, ale najwięcej podobieństw jest w najbardziej różniących się rzeczach, jak mówi przysłowie… to znaczy – chyba.

Niesporczaki to typ zwierząt podobny do stawonogów – są trochę spokrewnione ze stonką ziemniaczaną. Te zwierzęta są w pewnym sensie fenomenem w przyrodzie – potrafią przetrwać najtrudniejsze warunki temperaturowe w stanie anabiozy, a właściwie – kryptobiozy. Na mieście mówią nawet, że mogą w takim stanie przetrwać niebotyczne temperatury, niewyobrażalne ciśnienie, ekstremalne susze, a nawet promieniowanie. Dowodem na to, że przeżyje ekstremalne temperatury były badania, w których wykazano, że niesporczaki żyją nawet po przemrożeniu w temperaturze zera absolutnego, czyli −273,15 °C. Jest to najniższa temperatura, jaką według naukowców da się osiągnąć. Bardzo bliską temperaturę osiągnęli ludzie z Cambridge, mianowicie 450 pikokelwinów, czyli blisko do tego zera absolutnego, a zero absolutne wynosi zero kelwinów. W jednym z takich eksperymentów wsadzono do komory niesporczaki, a one wróciły całe i wygrały zakład z wrednymi pająkami z kąta sali badawczej.

A oto artykuł, jak niesporczaki próbują przetrwać w Indiach.

Również niektóre bakterie są utrzymywane w tym podobnych temperaturach, gdyż to je konserwuje. Trzeba tu zaznaczyć, że zero absolutne jest temperaturą, w której każdy ruch cząsteczek ustaje, czyli mówiąc prościej – jeśli do kubka z wodą w tej temperaturze wlejesz atrament, w żadnym stopniu nie zmiesza się z nią i będzie wyglądał ładnie… to znaczy – wyglądałby, ale ta woda by była zamarznięta już od zera zwykłego.

No i…

Mimo tego, co napisałem wcześniej, w naturze śmierć jednego organizmu jest jednoznaczna z ustaniem czynności życiowych tegoż. Wymienione przeze mnie rodzaje „śmierci” to po prostu stany zbliżone do niej, chociaż interesuje nas to dlatego, że człowiek mało który potrafi osiągnąć. Odkryto jednak, że póki organizm rośnie, nie umrze śmiercią naturalną. Tak jest. Dowodzi tego przypadek długowiecznych żółwi z Galapagos, które przestają rosnąć na moment przed śmiercią. Bakterie i grzyby natomiast cały czas rosną. W przypadku bakterii po prostu się dzielą na dwie części, a w przypadku grzybów agamicznych, to znaczy – rozmnażających się bezpłciowo – te, rozrastają się.

Te wszystkie rodzaje pozorowanej śmierci dają jednak wiele ciekawych pomysłów na zapobiegnięcie procesowi starzenia się organizmu właśnie ludzkiego. Może coś się uda?

Tylko będzie wtedy przeludnienie :\

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.