Od dawna znany wszystkim bazyliszek – stwór wykluwający się z koguciego jaja, wysiadywany przez ropuchę – był w stanie sparaliżować kogoś kto tylko się w niego popatrzył. Mówi się nawet, że prawdziwe węże potraią wprowadzić swoim przenikliwym spojrzeniem mnóstwo żab, bezkręgowców i myszy w stan zbliżony do hipnozy. Brzmi świetnie! Wąż unieruchamia ofiarę, która bezwładnie widzi, jak ten ją pożera!
Problem jest tylko taki, że sam wąż widzi tylko to, co się rusza i takim hipnotyzującym spojrzeniem tylko usuwa sobie pożywienie sprzed oczu. Niektóre węże tą cechę wzroku rekompensują kiwaniem głowy na boki, ale żaden nie chciałby, żeby ofiara przestała się ruszać. A zatem – wniosek jest taki, że gdyby oczy węża naprawdę by tak działały, to węże przestałyby istnieć jakieś kilka milionów lat temu.
Czy takie sytuacje z hipnozą mają w ogóle zatem miejsce?
OCZYWIŚCIE! Jest to bowiem właśnie genialne przystosowanie ofiary, które pozwala jej przeżyć. Najsłynniejszym zwierzęciem popadającym w taki stan są oposy. Badania przeprowadzone na nich pokazały, że one nie udają trupa, tylko zamierają z mocnym obniżeniem świadomości. Język wywieszają na zewnątrz i w ogóle – przypominają martwe.
Czy to jest jednak naprawdę świadome udawanie trupa?
W pewnej ze swoich wypraw słynny David Livingstone (po pol. – Dawid Żyjący Kamień) został zaatakowany przez lwa. Przeżył atak, bo, jak później opisywał, zapadł w specyficzny bezwład i nie był w stanie nic zrobić – ani uciekać, ani krzyczeć. Właśnie dzięki temu nie sprowokował lwa do rozszarpania go. Zjawisko to nazwano akinezją, czyli bezruchem, a badać je zaczął w 1646 roku Atanazy Kircher. Kładąc na gładkiej powierzchni do góry nogami kurę ze spętanymi nogami, wzdłuż jej dzioba rysował kredą prostą linię. Ptak trwał w tej pozycji aż do bycia potrąconym itp.. Kurę można również zahipnotyzować kładąc ją po prostu na grzbiet, a tym lepszy jest efekt, im dłużej była ścigana, a więc im większy ma strach.
Próby zahipnotyzowania małych piesków są z góry skazane na niepowodzenie, ponieważ darzą one ludzi zaufaniem i traktują odwrócenie na grzbiet, jako zabawa. Strach u zwierząt pozwala jednak hipnotyzować ropuchy, węże, jaszczurki, ptaki (przydaje się w obrączkarstwie), króliki i mnóstwo innych zwierząt, co pokazuje, że przygniatająca większość zwierząt jest obdarzona taką cechą pozwalającą przetrwać. Działa tak nawet umysł młodej sarny, którą matka przed wyruszeniem w teren przygniata przyciska do ziemi, a młode, niby sparaliżowane, trwa tam aż do powrotu rodzica. Idąc przez gęste i wysokie pałki roślin na łące mogliśmy wielokrotnie minąć taką małą sarnę, która uciekając zwróciłaby niechybnie na siebie uwagę.
Ta cecha zwierząt dała wielu ludziom możliwość zarobienia wykazując się rzekomymi magicznymi zdolnościami. To jednak jedynie przystosowanie zwierząt umożliwiające zniknięcie z widoku wężom, pozostanie niezauważonym w lesie, lub nie prowokowaniem lwa do rozszarpania swojej zdobyczy.